Patron Parafii

św. Marcin z Tours

Jeśli popularność jakiegoś świętego można by zmierzyć ilością miejscowości, kościołów, kaplic lub ołtarzy, które są mu poświęcone, to św. Marcin z Tours zajmowałby czołowe miejsce na tej liście. Marcin urodził się w Panonii (dzisiejsze Węgry) około roku 316 w rodzinie pogańskiej. Jego ojciec pełnił funkcję rzymskiego trybuna. Marcin w wieku 15 lat zmuszony był wstąpić do armii cesarskiej: został oficerem gwardii konnej. Pewnej zimowej nocy 334r. , jadąc na białym koniu, zobaczył u bram Amiens, gdzie stacjonował z garnizonem, zmarzniętego żebraka proszącego o jałmużnę. Marcin przeciął na pół swoją opończę i ofiarował żebrakowi jedną połowę, dlatego, ponieważ tylko połowa płaszcza żołnierskiego należała do niego, druga połowa była własnością armii. Marcin daje żebrakowi wszystko co jest jego własnością. Okazało się, że tym zmarzniętym żebrakiem był sam Pan Jezus Chrystus, który ukazuje się Marcinowi następnej nocy odziany w tę część jego płaszcza, którą dał biednemu. Pan Jezus przemówił do otaczających go aniołów „ To Marcin okrył mnie swoim płaszczem”.

Pod wpływem tego widzenia Marcin przyjął chrzest i opuścił armię, gdyż jako chrześcijanin nie mógł służyć w wojsku. Z biegiem czasu nawrócił swoją matkę, założył klasztor, z czasem został kapłanem , nawrócił ogromną liczbę pogan, jego życie było pełne miłości do drugiego człowieka. Hierarchie kościelne dostrzegły go i postawiły powołać go na biskupa Tours. Marcin jednak nie chciał żadnych zaszczytów, ukrył się w gęsiarni. Gęsi podniosły gęgający harmider i ujawniły jego kryjówkę. I w ten sposób Marcin został biskupem, a gęsi przeszły do historii. Stały się też głównym daniem w dzień świętego czyli 11 listopada.

Zmarł w 397 roku wracając z wyprawy misyjnej i został ogłoszony jako pierwszy święty wyznawca, a nie męczennik – do jego czasów świętym mógł zostać tylko ten, kto umarł śmiercią męczeńską.

Rogale
W XIX wieku w poznańskim kościele pw. św. Marcina proboszcz podczas mszy świętej wezwał wiernych śladami św. Marcina do miłosiernych uczynków wobec najbiedniejszych. Hasło podchwycił cukiernik Józef Melzer i na dzień św. Marcina 11 listopada upiekł pierwszą partię ciasta w kształcie podkowy końskiej. Część rozdano biednym, część sprzedano zamożnym parafianom. I w ten sposób świętomarciński rogal, z ciasta drożdżowo- półfrancuskiego nadziany białym makiem stał się domeną poznańskich i wielkopolskich cukierników.

Na dzień Świętego Marcina lepsza gęś, niźli zwierzyna.
Gdy Marcinowa gęś po lodzie, będzie Boże Narodzenie po wodzie.
Jeśli Marcin na białym koniu przyjedzie, to ostrą zimę przywiedzie.
Wesele Marcina: gęś i dzban wina.